Wszystkie posty

hoaxer

ISSA Polska: Walne Zgromadzenie

Dnia 31 maja 2006 roku odbyło się Pierwsze (po założycielskim) Walne Zgromadzenia członków ISSA Polska, stowarzyszenia non-profit zajmującego się ochroną systemów informacyjnych.

Podczas Walnego Zgromadzenia przyjęto sprawozdanie Zarządu z działalności Stowarzyszenia oraz sprawozdanie finansowe i sprawozdanie Komisji Rewizyjnej. Na wniosek Komisji Rewizyjnej Walne Zgromadzenie udzieliło absolutorium Zarządowi.

„ISSA Polska przez rok swojej działalności na polskim rynku udowodniła, że jest opiniotwórczą organizacją zrzeszającą profesjonalistów w obszarze bezpieczeństwa informacji” – powiedział Patryk Gęborys, prezes Stowarzyszenia ISSA Polska.

„Udało się nam pozyskać ponad 30 nowych członków, których profesjonalne przygotowanie oraz fachowość stają się siłą napędową organizacji. Współpracujemy z międzynarodowymi organizacjami oraz z największymi firmami w Polsce, wspólnie organizując seminaria oraz wykłady dotyczące bezpieczeństwa sieciowego w aspekcie technologicznym jak i biznesowym. W kolejnych latach działalności będziemy silniej angażować się w działalność edukacyjną i społeczną”.

W ramach prowadzonej działalności edukacyjnej Stowarzyszenie ISSA dotychczas zorganizowało m.in. seminaria na takie tematy jak:

Bezpieczeństwo protokołu SS#7

Obecne trendy w zagrożeniach sieciowych

CISSP i co dalej? Przegląd najpopularniejszych certyfikatów z zakresu bezpieczeństwa IT

Mowa ciała. Rola przekazów niewerbalnych w prezentacjach

Algorytmy zabezpieczające na kartach SIM

Jak pozyskać poparcie biznesowe dla bezpieczeństwa IT?

Aplikacje internetowe – jak radzić sobie ze złem koniecznym?

Rola i zadania ABI i administratora danych osobowych

Światowe trendy w ochronie prywatności
ISSA Polska

ISSA Polska to stowarzyszenie o charakterze non-profit zajmujące się ochroną systemów informacyjnych, które skupia specjalistów i kadrę zarządzającą bezpieczeństwem informacji.

Reprezentuje międzynarodową organizację International Security Systems Association (ISSA International). W ramach swoich obowiązków statutowych ISSA Polska prowadzi działania rozszerzające wiedzę na temat problemów związanych z bezpieczeństwem informacji oraz promuje zasady i praktyki zapewniające poufność, integralność, niezaprzeczalność i dostępność zasobów informacyjnych. Działania te nie tylko wspierają członków stowarzyszenia, ale są dostępne dla wszystkich zainteresowanych tą problematyką.

ISSA International istnieje od 1982 roku Zrzesza ponad 13 000 członków w 104 oddziałach na całym świecie. Zajmuje się działalnością edukacyjną i certyfikacyjną. Publikuje materiały informacyjne, organizuje spotkania
i konferencje podnoszące kwalifikacje w zakresie bezpieczeństwa. Od wielu lat utrzymuje pozycję wiodącą w zakresie instytucji wpływających na rozwój branży bezpieczeństwa informacji. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.issa.org
http://www.issa.org.pl

Sixem.A atakuje fanów piłki nożnej

Odkryto nowy szkodliwy kod, który próbuje wykorzystać fakt zainteresowania Mistrzostwami Świata w piłce nożnej.

Sixem.A rozprzestrzenia się za pomocą poczty elektronicznej. Listy z załączonym robakiem zatytułowane są „Rozpoczęły się Nagie Mistrzostwa Świata”, „Kibice zabili pięciu nastolatków” czy „Szaleni kibice”.

Treść listu ma zachęcić odbiorcę do kliknięcia na załącznik. W listach czytamy m.in. „Nudyści organizują swoje własne mistrzostwa świata, rozgrywając nago mecze. Nie wiadomo jedynie, jak odróżnić zawodników różnych drużyn. Dobre zdjęcia ;)”.

Inny z listów, który został jakoby wysłany przez CNN informuje: „Kibice zabili pięciu nastolatków. Zobacz zdjęcia i powiadom o tym jak najwięcej osób”.

Po kliknięciu na załącznik, dochodzi do infekcji, podczas której Sixem.A próbuje wyłączyć oprogramowanie zabezpieczające i rozsyła się do osób znalezionych w książce adresowej ofiary.

Źródło: Arcabit

E-gangi kradną w internecie

Miejsce hakerów, dotąd marzących głównie o rozgłosie, zajmują przestępcy prowadzący w internecie regularny kryminalny biznes. Ostatnie tygodnie pokazały, że mogą sobie pozwolić na bardzo wiele.

Eskalacja tego konfliktu może uderzyć w rzesze niewinnych internautów i serwisów. Nie możemy brać za to odpowiedzialności – oświadczył w maju Eran Reshef, szef firmy antyspamerskiej Blue Security, i ogłosił zakończenie działalności.

Izraelska spółka to pierwsza szerzej znana firma zniszczona przez internetowych kryminalistów. Stworzyła oprogramowanie, które sprawiało, że serwisy rozsyłające spam (czyli niechciane wiadomości np. reklamowe), same za karę były atakowane spamem.

Pomysł najwyraźniej mocno uprzykrzył komuś życie – za pomocą złośliwego wirusa przejął kontrolę nad setkami tysięcy komputerów, które zaczęły blokować internetową witrynę Blue Security. Nic nie dała nawet pomoc specjalistycznych firm zabezpieczających przed atakami. Blue Security nie mogła normalnie działać i upadła.

Uderzające jest to, że nieznani przestępcy (ponoć pochodzący z Rosji), kryjący się gdzieś w cyberprzestrzeni, prowadzili wojnę elektroniczną z Blue Security niemal w świetle jupiterów. Wydarzenia budziły duże zainteresowanie mediów, były na bieżąco relacjonowane na blogach. Jednak spółki (w którą fundusze venture capital zainwestowały 3 mln dol.) to nie uratowało.

Zamiast wandali – złodzieje, fałszerze i szantażyści

– Spamer inkasuje po około pięć centów za każdy adres, na który wyśle e-mail – mówi Jarosław Samonek, szef na Polskę firmy Symantec produkującej oprogramowanie do ochrony komputerów przed zagrożeniami z internetu. – Duzi spamerzy rozsyłają e-maile na setki tysięcy adresów. Łatwo wyliczyć, że w ten sposób można zarabiać miliony. Nic dziwnego, że gdy ktoś zagroził interesom spamerów, ci brutalnie pokazali, kto rządzi w internecie.

Kilkanaście dni temu hakerom naraziły się władze Szwecji. Po policyjnej akcji przeciw oskarżanemu o piractwo popularnemu serwisowi The Pirate Bay, nieznani sympatycy serwisu w odwecie przez parę dni atakowali serwisy internetowe szwedzkiej komendy głównej policji oraz niektóre witryny rządowe i zdołali doprowadzić do ich kilkugodzinnego paraliżu. Najwyraźniej rzucenie rękawicy organom ścigania nie budziło w nich większych obaw.

Obawiają się za to zwykli użytkownicy internetu. W ostatnich dniach głośno w mediach o rozpowszechniających się po świecie wirusach, które nie niszczą zawartości twardego dysku, lecz szyfrują ją, pozbawiając użytkownika komputera dostępu do cennych danych. Na monitorze wyświetla się komunikat: możesz dane odzyskać, jeżeli zapłacisz okup (zwykle kilkudziesięsięciodolarowy). To klasyczny elektroniczny szantaż.

Według specjalistów od bezpieczeństwa komputerowego dawną bezinteresowną złośliwość twórców wirusów coraz częściej zastępują intencje finansowe. Destrukcyjne programy mają na celu zdobycie poufnych informacji, które potem posłużą do tzw. kradzieży tożsamości, oszustw finansowych lub innych przestępstw. Ewentualnie – do dyskretnego przejęcia kontroli nad komputerem ofiary. Potwierdza to niedawny raport Microsoftu na temat e-bezpieczeństwa w ciągu ostatnich 12 miesięcy – liczba epidemii wirusowych spada, ale coraz większy odsetek zainfekowanych komputerów to nosiciele właśnie tego typu programów.

– Dlaczego dziś jest mniej spektakularnych, głośnych wirusów wywołujących światową epidemię? – pyta Jarosław Samonek. – Bo kiedyś hakerzy działali dla sławy, a dziś głównie dla fortuny. Teraz ataki przebiegają w ukryciu, po cichu, najlepiej tak, żeby nikt się nie zorientował, że cokolwiek jest nie w porządku.

– Przełom pod tym względem nastąpił mniej więcej rok temu. Wtedy produkcja wirusów, trojanów i spamu zaczęła być dobrym sposobem na zyski – mówi Andrew Jaquith, analityk amerykańskiej firmy badawczej Yankee Group, cytowany przez branżowy magazyn „NewsFactor”.

Miliony z phishingu

To, jak dochodowe mogą być przestępstwa elektroniczne, pokazuje sprawa zamieszkałego w Anglii dwudziestoparoletniego Douglasa Havarda skazanego rok temu przez angielski sąd na sześć lat więzienia.

Havard działał w międzynarodowej grupie przestępczej (tropy prowadziły m.in. do Europy Wschodniej i Rosji) produkującej fałszywe karty kredytowe, za pomocą których wyciągano pieniądze z bankomatów oraz dokonywano dużych zakupów.

Dane na fałszywych kartach (numery, daty ważności itp.) były autentyczne – przestępcy zdobywali je przy pomocy tzw. phishingu. Polega to na skłonieniu ofiary, by weszła na fałszywą stronę internetową np. banku (identyczną jak prawdziwa – zobacz zdjęcie) i podała tam swoje poufne dane, kody itp.

Brytyjskie organa ścigania udowodniły Havardowi, że ukradł w ten sposób 700 tys. funtów (ale były pewne, że rzeczywista kwota sięga – bagatela – 6,5 mln funtów).

Z sondaży amerykańskiej firmy badawczej Gartner wynika, że od kwietnia 2004 r. do maja 2005 r. z phishingiem zetknęło się (i to często wielokrotnie) aż 73 mln amerykańskich internautów. To o 28 proc. więcej niż w ciągu poprzednich 12 miesięcy. Niejeden połknął haczyk – Gartner szacuje, że kwoty skradzione w USA za pomocą phishingu sięgnęły w omawianym okresie w sumie 929 mln dol.

Liczby te (wyliczenia sprzed roku) są już zapewne znacznie większe, bo zjawisko narasta. Kwietniowy raport firmy Symantec mówi o 7,92 mln wykrywanych atakach typu „phishing” dziennie w drugiej połowie 2005 r. W poprzednim półroczu było ich 5,7 mln.

Ataki elektroniczne – czy to o podłożu finansowym, czy robione dla rozgłosu – to konkretne straty także dla firm. Analitycy FBI oszacowali niedawno, że w ubiegłym roku 2,8 mln instytucji i firm w USA straciło przez nie łącznie 67,2 mld dol. (kwota ta nie uwzględnia strat osób prywatnych).

Badanie FBI pokazało, że prawie dziewięć na dziesięć firm i instytucji w 2005 r. zanotowało różnego rodzaju incydenty związane z bezpieczeństwem komputerowym. Najczęściej chodziło o wirusy i oprogramowanie szpiegowskie, tzw. spyware.

– O konkurencyjności firm w coraz większym stopniu decyduje wiedza i informacja, a ta dzisiaj jest gromadzona i składowana w postaci cyfrowej. Jeśli ktoś dostanie się do tych zasobów, zablokuje je lub zniszczy, firma przestaje istnieć. Dlatego coraz większe jest pole do szantażu elektronicznego. Po drugie, dane można wykraść i sprzedać firmie konkurencyjnej – mówi Jarosław Samonek.

Nikt się nie chwali

Dane o przypadkach naruszenia bezpieczeństwa teleinformatycznego w Polsce zbiera zespół CERT Polska. W ubiegłym roku odnotował on nieco ponad 2,5 tys. tzw. incydentów (są to m.in. ataki hakerów i spamerów, wirusy). To dwa razy więcej niż rok wcześniej! Ale wiadomo, że odnotowane przez CERT przypadki to tylko czubek góry lodowej.

– Takie wydarzenia w dużej mierze pozostają w ukryciu, bardzo trudno oceniać ich rzeczywistą liczbę – uważa Tomasz Zaborowski z firmy Media Recovery zajmującej się tzw. informatyką śledczą. Podkreśla, że duża część przestępczości komputerowej dotyczy sfery bankowo-finansowej, a przestępcze incydenty są raczej tuszowane niż nagłaśniane.

– Żaden bank czy firma nie chwali się, że ktoś okradł konta klientów lub wykradł know-how czy bazy danych – mówi Zaborowski. Potwierdzają to wspomniany wyżej sondaż FBI – zaledwie 9 proc. firm i instytucji, które były obiektem komputerowego ataku, zgłosiło to organom ścigania.

Wirusowa propaganda?

Specjaliści od bezpieczeństwa komputerowego ostrzegają, że cyberprzestępczość awansuje w świecie kryminalnym do rangi, jaką dotychczas miał handel narkotykami, a skala kryminalnego e-biznesu będzie rosnąć się w miarę rozpowszechniania się dostępu do zaawansowanych technologii w krajach rozwijających się – najsłabiej przygotowanych do mierzenia się z tym problemem i stanowiących dla elektronicznych przestępców najbezpieczniejszy teren do działania.

– Ataki służące do kradzieży danych osobowych i do defraudacji na rachunkach bankowych to kokaina XXI wieku. Stoją już za tym kryminalne gangi – uważa Tom Kellermann z amerykańskiej firmy e-bezpieczeństwa Cybrinth.

Ale biznes robią nie tylko gangsterzy i pracujący dla nich wysoko wykwalifikowani specjaliści od włamań. Im głośniej o zagrożeniach czających się w internecie, tym lepiej dla producentów oprogramowania zabezpieczającego przed atakami – przedsiębiorstwa i prywatni użytkownicy internetu wydają na nie coraz więcej pieniędzy.

Według brytyjskiej firmy badawczej The Radicati Group wartość światowego rynku oprogramowania chroniącego pocztę elektroniczną przed zagrożeniami sięgnie w tym roku 3 mld dol. i wzrośnie w ciągu najbliższych czterech lat do 10 mld dol., a wartość rynku oprogramowania antyszpiegowskiego dla firm zwiększy się odpowiednio z 214 mln dol. do prawie 1,4 mld dol.

Nie brak opinii, że firmy oferujące oprogramowanie ochronne same chętnie „podkręcają” histerię wokół wirusów, trojanów i innych zagrożeń – spanikowani internauci to ich potencjalni klienci.

– To tak, jakby mówić, że policja straszy ludzi gangami albo wręcz sama je tworzy, żeby mieć pracę i rację bytu – protestuje Jarosław Samonek z Symanteca. – Nikt nie wymyśla historii o atakach, one rzeczywiście mają miejsce.

W internecie jest masa witryn instruktażowych, samouczków hakerskich itp. Nie musimy robić propagandy i siać paniki. Przeciwnie, podkreślamy, że użytkownik internetu wyposażony w program antywirusowy, zaporę ogniową i filtr antyspamowy oraz przezornie postępujący w sieci jest bezpieczny. Nigdy nie stuprocentowo, ale, powiedzmy, w ponad 90 procentach.

Autor: Zbigniew Domaszewicz
Źródło: Gazeta.pl
Blue Security kapituluje po ataku spamerów

Google’owski Orkut zaatakowany

Kradnący dane robak zaatakował Orkut, prowadzony przez Google’a serwis społeczności internetowej.

Orc instaluje się w książce gości Orkutu, miejscu, w którym odwiedzający mogą pozostawić komentarze lub odsyłacze internetowe. Po kliknięciu na pozostawiony przez robaka link dochodzi do infekcji komputera, a szkodliwy kod usiłuje wykraść hasła do banków. Orc umożliwia też cyberprzestępcom wykorzystanie zarażonego komputera do rozsyłania pirackich filmów.

Portugalskojęzyczny link pozostawiany przez robaka wskazuje na to, że celem jego ataków są głównie Brazylijczycy, gdyż to właśnie oni stanowią największą grupę użytkowników serwisu Orkut.

Specjaliści z firmy FaceTime Security Labs zauważają, że zamknięte serwisy, takie jak Orkut, dają złudne poczucie bezpieczeństwa.

„Idea tworzenia zamkniętych internetowych społeczności jest interesująca. W ten sposób dzielimy Internet na części by trzymać tych „złych” z dala od nas. Co jednak się dzieje, gdy „źli” już są wewnątrz?. Czasem w takich zamkniętych społecznościach tworzy się złudne poczucie bezpieczeństwa. To sytuacja podobna do tej, z jaką mamy do czynienia w przypadku komunikatorów internetowych” – napisał Chris Boyd z FaceTime.

Do serwisu Orkut mają dostęp tylko te osoby, które zostały zaproszone przez jego członków.

Źródło: Arcabit

Chińczycy na trzy dni zamknęli wyszukiwarki

Władze Chin zablokowały dostęp do najpopularniejszych wyszukiwarek internetowych w kraju. Wyszukiwarki portali Sina.com i Sohu.com nie działają od ubiegłego poniedziałku.

Według chcącego zachować anonimowość pracownika Sina.com, zamknięte bazy danych są cenzurowane przez odpowiednie komórki rządowe. Dodał, że nie wiadomo, jakie treści są cenzurowane. Okaże się to dopiero w czwartek, gdy wyszukiwarki zostaną uruchomione ponownie.

Rząd Chin od lat próbuje kontrolować internet. Oprócz treści pornograficznych i stron pokazujących przemoc, w Chinach cenzuruje się także strony polityczne i religijne, które – zdaniem rządu – mogą wywołać „społeczne niepokoje”. Chodzi głównie o strony z materiałami wolnościowymi. Do tej pory zablokowano dostęp między innymi do stron o Dalaj Lamie i niepodległości Tybetu.

Źródło: IAR
Blokowanie internetu nie tylko domeną Chińczyków

Błąd w notebookach z Bluetoothem

Grupa Trifinite, specjalizująca się w badaniach nad bezpieczeństwem technologii Bluetooth ujawniła szczegóły dotyczące luki, która występuje w produktach Toshiby stosowanych w notebookach Della, Sony, Asusa, Toshiby i innych producentów.

Może ona zostać potencjalnie wykorzystana do ataku na komputer z systemem Windows XP i spowodowania jego awarii. Toshiba Bluetooth Host Stack do wersji 4.0.23 można zaatakować wysyłając olbrzymią liczbę zapytań L2CAP Echo, co spowoduje, że dane będą zapisywane w niestronicownym obszarze pamięci, a to z kolei prowadzi do wystąpienia krytycznego wyjątku i restartu systemu operacyjnego.

Możliwość ataku jest o tyle ograniczona, że atakujący musiałby znaleźć się w zasięgu działania atakowanego urządzenia, czyli zwykle w promieniu 10 metrów od niego.

Trifinite zdecydowało się poinformował o występowaniu błędu, ponieważ Toshiba wciąż go nie poprawiła. Japońska firma została zawiadomiona o jego odkryciu w lutym bieżącego roku.

Trifinite radzi, by osoby wykorzystujące urządzenia Bluetooth skonfigurowały je tak, żeby nie rozpowszechniały one informacji na swój temat. Do przeprowadzenia ataku konieczne jest bowiem, by atakujący znał adres urządzenia Bluetooth.

Źródło: Arcabit

Mundial w internecie

W związku z odbywającymi się mistrzostwami świata w piłce nożnej, Internet Security Systems (ISS) przeprowadził badanie serwisów internetowych o tematyce sportowej. W ciągu ostatnich 12 miesięcy ich liczba wzrosła o 17 procent.

Badanie zostało przeprowadzone przez ISS w ramach regularnie prowadzonych przez firmę usług filtrowania zawartości stron WWW. Według analityków ISS na znaczący wzrost serwisów WWW o tematyce sportowej wpłynęły także inne wydarzenia sportowe np. Tour de France.

Na podstawie wyników badań ISS przygotował ranking 5 krajów utrzymujących największą liczbę sportowych stron WWW. Są to:

1. USA – 52 proc.
2. Brazylia – 8,9 proc.
3. Niemcy – 8,9 proc.
4. Wielka Brytania – 6,3 proc.
5. Kanada – 3,6 proc.
6. Inne – 20,3 proc.

„Wśród 5,5 miliardów stron WWW dostępnych dziś w sieci, zwiększenie się liczby serwisów dedykowanych dla świata sportu o 17 proc. jest fenomenalnym wzrostem” – powiedział James Rendell, specjalista ds. technologii w ISS. „W dobie szybkiego rozwoju szerokopasmowego dostępu do internetu może to oznaczać, że Internet odciągnie widzów od telewizorów i przeniesie ich przed ekrany monitorów komputerowych.”

Równocześnie ISS ostrzega użytkowników internetu przed atakami typu phishing wykorzystującymi zainteresowanie odbywającym się mundialem. Przykładem może być niedawny e-mail informujący odbiorców, że wygrali bilety na mundial.

W ten sposób zorganizowane grupy przestępców internetowych nakłaniają użytkowników internetu do odwiedzenia specjalnie zaprojektowanych i spreparowanych stron WWW, które są następnie wykorzystywane do zainfekowania komputerów ofiar wirusami komputerowymi lub programami szpiegującymi.

Pozwala to przestępcom kontrolować systemy lub uzyskać dostęp do poufnych informacji takich, jak: loginy, hasła, numery kart kredytowych.

Aby uchronić się przed tymi rodzajami ataków ISS zaleca użytkownikom komputerów zainstalowanie najnowszych aktualizacji oprogramowania i wszystkich dostępnych łatek programowych oraz nie otwieranie podejrzanych załączników z e-maili.

Źródło: informacja prasowa

Mundial wygrywa Angola tuż przed Brazylią

Firma McAfee ogłosiła zaskakujący wynik pojedynku piłkarskiego – to Angola ma najniebezpieczniejszy zespół piłkarski na świecie.

Przynajmniej jeśli brać pod uwagę bezpieczeństwo wygaszaczy ekranu związanych z udziałem tej drużyny w Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej.

Takie są wyniki analizy wykonanej przez McAfee SiteAdvisor, w której badano strony zawierające wygaszacze ekranów związane z drużynami piłkarskimi i piłkarzami biorącymi udział w Mistrzostwach Świata.

Zaraz za Angolą uplasowali się tacy faworyci, jak Brazylia i Portugalia. Wśród samych piłkarzy supergwiazdami pod tym względem są Portugalczyk Cristiano Ronaldo, Anglik David Beckham i Brazylijczyk Ronaldinho. Wygaszacze ekranu związane z ich nazwiskami i pseudonimami stanowią dla kibiców znaczne zagrożenie.

Zespół McAfee SiteAdvisor wyszukiwał za pomocą przeglądarki Google nazwiska i pseudonimy 736 piłkarzy biorących udział w Mundialu, dodając do ich nazwisk frazę „World Cup Screensaver”.

Następnie skonfrontowano wyniki z wyszukiwarki Google z własną bazą danych SiteAdvisor, zawierającą informacje o wrogim oprogramowaniu typu spyware oraz o nieautoryzowanych wiadomościach typu spam zebrane z ponad 3,8 milionów najpopularniejszych witryn WWW.

„Zwycięzcami” były te wyszukiwania, z którymi wiązała się największa ilość ryzykownych witryn WWW. Wyniki pokazały, że Angola pokonała Brazylię 24% do 17%. Za nimi uplasowały się kolejno Portugalia, Argentyna i USA.

Najniebezpieczniejszym graczem okazał się w wyszukiwaniach Luis Mamona Joao „Lama” z Angoli. W jego przypadku aż 45% wyników wyświetlanych na pierwszej stronie prowadziło do wątpliwych witryn. Wielbiciele takich piłkarskich gwiazd, jak Beckham i Ronaldinho, wyszukujący w Internecie materiały na temat swoich idoli mogą trafić do niebezpiecznej witryny w przypadku aż 30 procent zwróconych wyników wyszukiwania.

„Kibice piłkarscy znani są ze swojej miłości do graczy, klubu i kraju, ale niestety twórcy wrogiego oprogramowania typu spyware, adware itp. wiedzą w jaki sposób wykorzystać tę pasję kibiców do własnych celów finansowych” – wyjaśnił Chris Dixon, dyrektor ds. strategii w firmie McAfee SiteAdvisor.

„Nasza badanie ponownie wskazuje, że problemy dotyczące bezpieczeństwa w sieci WWW należy dzisiaj rozwiązywać w skali globalnej.”

Dziesiątka mundialowych zespołów piłkarskich, które w badaniu McAfee wykazały najwyższy procent zagrożenia ze strony oprogramowania typu adware, spyware i innych wrogich typów oprogramowania to:

1. Angola 24.0%
2. Brazylia 17.2%
3. Portugalia 16.2%
4. Argentyna 13.6%
5. USA 13.0%
6. Włochy 12.7%
7. Hiszpania 11.2%
8. Holandia 10.9%
9. Iran 10.9%
10. Francja 10.8%

Z kolei dziesiątka graczy z nazwiskami lub pseudonimami których wiąże się największe ryzyko dotarcia do wrogich witryn to:

1. Lama (Angola) 45.5%
2. Christian Lara (Ekwador) 41.7%
3. Loco (Angola) 41.7%
4. Roberto Carlos (Brazylia) 40.0%
5. Mateus (Angola) 38.5%
6. Fernando Torres (Hiszpania) 36.4%
7. Raul (Hiszpania) 36.4%
8. Cristiano Ronaldo (Portugalia) 36.4%
9. Ronaldo (Brazylia) 36.4%
10. Ze Roberto (Brazylia) 36.4%

Pełne wyniki ankiety można znaleźć na: http://www.siteadvisor.com/surveys/worldcup_june2006.html

Sposób na papparazzi

Zespół naukowców z Georgia Tech College of Computing’s Interactive and Intelligent Computing Division skonstruował prototyp urządzenia, które umożliwia zdalne zablokowanie dowolnego aparatu cyfrowego, uniemożliwiając wykonanie zdjęcia.

Nowa technologia może stać się skuteczną bronią m.in. przeciwko złośliwym papparazzi.

Zademonstrowany prototyp jest w stanie wykryć aparat cyfrowy, dzięki specjalnemu laserowi, który skanuje określony obszar w celu wykrycia wszelkich oznak funkcjonowania matrycy CCD.

Następnie urządzenie kieruje mocno skoncentrowaną wiązkę światła w stronę obiektywu cyfrówki, powodując zakłócenia podzespołów elektronicznych.

Niestety technologia jest jeszcze we wstępnej fazie rozwoju i nie pozwala wykrywać kamer cyfrowych, których matryce CCD są oddalone od samego obiektywu. Jak zapowiadają pomysłodawcy projektu, pokonanie tej bariery pomoże w bardziej skutecznym zwalczaniu nielegalnego nagrywania filmów w kinach.

Gdy nowa technologia zadomowi się już na dobre, papparazzim pozostanie jedynie powrót do starszych, analogowych modeli aparatów oraz dziesiątek rolek filmowych.

Źródło: Engadget