Rząd chce, by usługi poczty elektronicznej podlegały tym samym rygorom, jak inne usługi telekomunikacyjne. Zamierza też wprowadzić rejestrację telefonów na kartę.
Rządowy plan, by usługi poczty elektronicznej zaliczyć do usług telekomunikacyjnych będzie bardzo kosztowny dla firm, które je oferują. Jest to konsekwencja nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne przygotowanej przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa.
W obowiązującej ustawie na liście usług telekomunikacyjnych nie ma poczty elektronicznej, choć próbowano ją tam już raz wpisać. Teraz rząd powraca do tego pomysłu, powołując się m.in. na względy bezpieczeństwa i obronności kraju oraz dyrektywę Unii Europejskiej o przechowywaniu danych. Dyrektywa ta mówi, że informacje o połączeniach telekomunikacyjnych, w tym realizowanych w ramach poczty elektronicznej, powinny być przez dwa lata przechowywane przez operatorów.
Firmy pójdą za granicę
– W skrajnej sytuacji może dojść do tego, że klient, aby założyć konto poczty elektronicznej w portalu, będzie musiał podpisać umowę, okazując dowód osobisty – mówi „Rz” Mariusz Kuziak, rzecznik prasowy Interii. – Na szczęście na razie mówimy o założeniach nowelizacji, więc być może uda się tego uniknąć i skończy się tylko na obowiązku przechowywania danych. Ale i to będzie dla nas oznaczało koszty.
Zdaniem szefów spółki o2.pl., która prowadzi 4,1 mln kont poczty elektronicznej, wzrost kosztów i utrata konkurencyjności zmusi ich firmę do przeniesienia za granicę serwisów pocztowych. Dla użytkownika taka zmiana będzie niezauważalna, dla firm jednak jest kolejnym argumentem – poza niższymi cenami łącz – za przeniesieniem przynajmniej części infrastruktury do np. Pragi czy Frankfurtu.
Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji apeluje, by polski rząd skorzystał z możliwości odroczenia na 18 miesięcy obowiązku wprowadzenia dyrektywy o przechowywaniu danych w odniesieniu do usług internetowych. W efekcie mielibyśmy 36 miesięcy na wprowadzenie tego zapisu. Izba zwraca uwagę, że złożenie podobnego wniosku zapowiada już Finlandia.
Firma telekomunikacyjna NASK, odnosząc się do argumentów ministerstwa, zauważa, że „dane o podobnym charakterze, jak te związane z pocztą elektroniczną” mają również inne firmy, świadczące usługi w sieci, np. serwisy aukcyjne i sklepy internetowe.
– Pamiętając o kontrowersjach, związanych z zagrożeniami wynikającymi z masowego gromadzenia danych i nienależytej ich ochrony, proponujemy wziąć pod uwagę również fakt posiadania istotnych danych przez tych, których prawo telekomunikacyjne nie obejmuje – zwraca uwagę NASK.
Czy przepis będzie martwy
Rząd ma też zamiar wprowadzić rejestrację właścicieli telefonów na kartę. Resorty siłowe od lat forsują ten pomysł, powołując się na bezpieczeństwo kraju, walkę z przestępczością zorganizowaną oraz zapobieganie terroryzmowi. Operatorzy zawsze argumentowali, że to działanie nieskuteczne, bo przestępcy mogą korzystać z kradzionych kart SIM, mogą je kupować na podstawione osoby lub używać kart zagranicznych operatorów. Dodawali, że bez rejestracji użytkownika telefonu na kartę i tak są w stanie doprowadzić do zlokalizowania przestępcy.
Tę tezę udowodnili kilkakrotnie w ostatnich miesiącach. W kwietniu pomogli policji w ujęciu domniemanego zabójcy młodego Belga, a w lecie ubiegłego roku w schwytaniu autora fałszywego alarmu w warszawskim metrze.
Teraz zwracają uwagę na koszty, jakie poniosą w związku ze zbieraniem i przechowywaniem danych. Twierdzą też, że sprzedaż kart SIM będą musieli ograniczyć do sklepów i salonów firmowych oraz autoryzowanych punktów sprzedaży, bo tylko tam mogą wyegzekwować spisanie danych nabywcy i zagwarantować ich właściwe przechowywanie. Operatorzy obawiają się spadku przychodów i rezygnacji części klientów z ich usług. Przekonują, że przepis będzie martwy, bo nikt nie może zabronić klientowi odprzedania karty SIM innej osobie bez umowy. Takie transakcje są częste np. w internetowych serwisach aukcyjnych.
Przy okazji nowelizacji ustawy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Ministerstwo Sprawiedliwości chcą doprowadzić do tego, by dane o połączeniach były przechowywane nie dwa lata – jak chce Unia Europejska – ale nawet pięć. Zgodnie twierdzą, że dwa lata – to zbyt krótki okres w przypadku wielu postępowań i śledztw.
Źródło: Rzeczpospolita