Jak się okazuje, według ujawnionych badań w poniedziałek, najwięcej cyberataków pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, natomiast najintensywniejszymi hakerami są Izraelczycy. A jak wypadła Polska?
Listę krajów przodujących w liczbie ataków komputerowych w przeliczeniu na 10 tys. użytkowników internetu otwiera Izrael którzy są najbardziej aktywnymi w cyberprzestrzeni. Po nim znalazły się: Hong Kong, Tajlandia, Południowa Korea, Francja, Turcja, Malezja, Polska, Tajwan i Dania. Jak widać, Polsce przypadło 8 miejsce.
Badanie zostały przeprowadzone przez Riptech, firma która zajmuje się monitorowaniem zabezpieczenia przedsiębiorstw i innych sieci komputerowych. Podczas badań, przejrzano ponad 128 tys. cyberataków z wykrytych ogółem 5,5 mld wejść i tzw. alertów do sieci klientów między czerwcem a grudniem.
Jak się okazuje, najchętniej i najcześciej atakowanymi celami, bo ponad 700 ataków w ciągu 6 miesięcy prowadzonych badań, są głównie serwisy finansowe, przedsiębiorstwa medialne i energetyczne. Stanowi to prawie osiemdziesięcio procentowy wzrost liczby wszystkich ataków.
Niektórzy zwracają uwagę, że to, co nazywa się kraj źródła nie zawsze musi się pokrywać się z rzeczywistością. Możliwe jest, że hakerzy ukrywają swoją lokalizację. Raport podaje, że liczba ataków, które pochodzą ze Stanów Zjednoczonych (prawie 30% wszystkich ataków) jest prawie trzykrotnie większa niż kraju zajmującego drugie miejsce na liście. Jednakże jedynie 3,5 ataku dokonano na 10 tys. amerykańskich użytkowników internetu, gdy w Izraelu – 26 na 10 tys. Za Stanami Zjednoczonymi na liście krajów o największym procencie wszystkich ataków znalazły się: Korea Południowa, Chiny, Niemcy, Francja, Kanada, Tajwan, Włochy, Wielka Brytania i Japonia.