Nasi zachodni sąsiedzi przyłączają się do amerykańskiej elektronicznej wojny z terroryzmem i ograniczają prywatność i poufność kontaktów obywateli.
Rząd Niemiec zaaprobował właśnie przepisy umożliwiające podsłuchiwanie korespondencji elektronicznej do celów „walki z terroryzmem i innymi poważnymi przestępstwami”.
Dotyczą one tradycyjnych telefonów przewodowych, bezprzewodowych GSM, faksów, SMS-ów oraz e-maili. Rozporządzenie dotyczy także firm udostępniających stałe łącza internetowe DSL. Dostawcy tych usług będą musieli zainstalować i utrzymywać systemy umożliwiające odpowiednim służbom śledzenie korespondencji swych klientów.
Zmiana niemieckiej polityki spowodowana została atakami terrorystycznymi w USA 11. września i obawą, aby nic podobnego nie wydarzyło się w ich kraju. Większość Niemców podziela opinię swych władz, iż utrudni to życie przestępcom. Nie wszyscy jednak są zachwyceni. Niektórzy uważają, że może to posłużyć po prostu do kontrolowania swobody wypowiedzi, czego obywatele tego kraju już doświadczyli już w swej historii. Skupiająca niemieckie firmy telekomunikacyjne organizacja BITKOM w oficjalnym oświadczeniu stwierdziła, iż „jest to jednak jedyny akceptowalny kompromis pomiędzy bezpieczeństwem, a względami technicznymi i ekonomicznymi monitorowania sieci telekomunikacyjnych i Internetu”.
Podobne regulacje weszły już w ostatnim czasie w życie w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji. Zawsze tłumaczone są one względami „antyterrorystycznymi”.