Cena e-podpisu będzie zależeć od jego popularności
Koszt uzyskania e-podpisu będzie w dużym stopniu zależał od popularności tej usługi zarówno wśród instytucji, jak i klientów indywidualnych – przewiduje Jerzy Molak z resortu gospodarki.
„Nie ma jeszcze ustalonej ceny. Z oceny firm, które chcą świadczyć tę usługę, wynika, że będzie to od kilkudziesięciu do kilkuset zł” – powiedział PAP Molak, dyrektor Departamentu Handlu i Usług w Ministerstwie Gospodarki.
Oprócz karty z zaszyfrowanym kodem, czyli podpisem elektronicznym, trzeba będzie kupić czytnik za kilkaset złotych i mieć dostęp do komputera. „To wszystko sprawia, że na razie nowa metoda podpisywania się nie budzi dużego zainteresowania, zwłaszcza wśród zwykłych klientów” – powiedział Molak.
Zgodnie z ustawą, administracja państwowa ma cztery lata na wdrożenie tej usługi.
Również banki na razie nie są chętne do wprowadzenia e-podpisu, gdyż ich klientom wystarcza np. system kart kredytowych.
„Jednak używanie e-podpisu będzie znacznie bezpieczniejsze niż kart kredytowych. Kod podpisu jest dużo lepiej zaszyfrowany niż czterocyfowy PIN karty” – ocenia Molak.
Wydawaniem e-podpisów są zainteresowane m.in. Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych i Signet – firma związana z Telekomunikacją Polską SA. Ministerstwo Gospodarki ma dwa miesiące na rozpatrzenie ich wniosków. „Mamy zastrzeżenie do wszystkich wniosków. Przedstawiliśmy je firmom z prośbą o poprawki i wyjaśnienia” – powiedział Molak.
Jego zdaniem, mimo to firmy są dobrze przygotowane do świadczenia usług związanych z podpisem elektronicznym. „Od strony technologicznej nie ma problemu, problem jest z zachowaniem bezpieczeństwa. Bardzo szczegółowo badamy te kwestie” – zapewnił Molak.
Jeżeli firma, która zajmuje się wydawaniem podpisów elektronicznych, zakończy działalność, to wszystkie dane związane z tymi podpisami musi przekazać do przechowania Ministerstwu Gospodarki. „Będą one przechowywane przez 20 lat. Minimalna opłata za jeden zestaw danych wynosi około jednego euro” – powiedział Molak.
Chcąc uzyskać podpis elektroniczny, trzeba będzie się zgłosić do jednej z takich firm. Tam otrzyma się kartę i swój prywatny kod. Podpis ten będzie równoprawny z podpisem odręcznym. Instytucje, banki czy gminy mogą też stworzyć własny dział certyfikacyjny dla potrzeb swoich klientów
Molak przekonuje, że do zabezpieczenia podpisu zostały zastosowane światowe standardy. „Do tej pory nigdzie na świecie nie zdarzyło się, aby kod ten został złamany” – powiedział.
Każdy podpis elektroniczny będzie się składał z dwóch części – publicznej i prywatnej. Dopiero zestawienie tych dwóch części podpisu będzie stanowić o jego ważności. Prywatna część podpisu będzie zapisana na specjalnej karcie. Będzie ją mógł odczytać tylko właściciel za pomocą specjalnego czytnika. Jawna, publiczna część podpisu elektronicznego będzie natomiast publikowana w internecie. Podpis elektroniczny może też zawierać datę dokonania tej czynności.
„Na razie stworzyliśmy taki system, w którym jeden podpis elektroniczny może być używany do wszystkich celów. Być może w przyszłości każdy będzie mógł posługiwać się kilkoma” – powiedział Molak.
Źródło: PAP