Google wygrywa spór o domeny
Internetowy sąd polubowny przyznał firmie Google prawa do kilku adresów internetowych.
Domeny te, wykorzystując częste pomyłki przy wpisywaniu adresu, dzięki popularności domeny google.com infekowały komputery niczego nie podejrzewających użytkowników wirusami i złośliwym oprogramowaniem.
National Arbitration Forum (Państwowe Forum Rozstrzygające) – instytucja, będąca alternatywą dla drogi sądowej – stanęła po stronie Google rozpatrując skargę firmy.
Skarga dotyczyła Siergieja Gridasova, mieszkańca Sankt Petersburga. Według Google był on zaangażowany w „typosquatting” – kierował domenami googkle.com, ghoogle.com i gooigle.com.
Twórcy najpopularniejszej wyszukiwarki – absolwenci uniwersytetu Stanford – zadebiutowali w sieci we wrześniu 1998.
Firma Google zarejestrowała domenę rok później. Według skargi Google, Gridasov zarejestrował swoje adresy w grudniu 2000 i styczniu 2001 roku.
Decyzja w tej sprawie zapadła na początku zeszłego tygodnia. Rozjemca Paul A. Dorf poparł tezę firmy Google, jakoby „omyłkowe” adresy Gridasova były środkiem, mającym na celu infekowanie komputerów programami znanymi jako „malware”.
Programy tego typu wywołują najczęściej uszkodzenia systemu, usuwają cenne dane, a także umożliwiają dostęp do wrażliwych informacji.
Associated Press wysłało w piątek e-mail pod adres, podany przez Gridasova podczas rejestracji jego domen.
W odpowiedzi – nie podpisanej przez Gridasowa – podkreślono, że „omyłkowe” adresy zostały użyte celem zwabienia dodatkowych odwiedzających.
Jednocześnie zaznaczono, że nie było żadnych skarg na działalność stron, aż do czasu, gdy zamieszczono na nich kod innej firmy, która rzekomo zapewniała, iż nie będzie on szkodliwy.
F-Secure – fińska firma specjalizująca się w tropieniu malware – zidentyfikowała domenę googkle.com jako szkodliwą.
Taką opinię F-Secure wydała 26 kwietnia – prawie trzy tygodnie przed złożeniem skargi przez Google.
Próby skorzystania z popularności stron cieszących się wielką oglądalnością to nie nowość.
Dla przykładu domena whitehouse.com wyświetlała odnośniki do stron pornograficznych.
Było to nie lada zaskoczenie dla internautów, poszukujących oficjalnej strony prezydenta USA (whitehouse.gov).
Teraz pod adresem whitehouse.com znajduje się strona, sprzedająca dostęp do publicznych danych.
Google należy do marek dysponujących w Internecie największym zaufaniem.
Strona google.com przyciąga 66 milionów nie powtarzających się odwiedzających. Stanowi więc łakomy kąsek dla wszelkich oportunistów.
Źródło: businessweek.com