Hacking po rosyjsku
Eksperci od zabezpieczeń nie byli zaskoczeni informacją podaną przez FBI, że w ostatnich 12 miesiącach skradziono z serwisów typu e-commerce ponad 1.000.000 numerów kart kredytowych. Hackerzy w tym celu wykorzystywali bugi na które już ponad 3 lata temu pojawiły się patche.
Większość włamań do systemów była dokonana przez organizacje hackerskie z Rosji i Ukrainy. Już od dawna wiadomo, że informatycy ze wschodniej części Europy są najlepsi na świecie.
„Nazywamy Rosję – Hack Zone – ponieważ stanowimy światową elite” – twierdzi Igor Kovalyev, hacker z Moskwy. „Hacking to niezła robota, a wiadomo jak w tych czasach o taką trudno”.
Zarabia ok. 140$ za zlecenie. Może to i nie dużo ale np. profesor akademicki zarabia tam ok. 150$ miesięcznie.
„Poziom rosyjskiej hacking sceny jest doprawdy wysoki” mówi Ken Dunham, członek zespołu Security Focus. „Ci goście to świetni programiści i na prawdę rozumieją sieci – jak się tam dostać i nie zostać namierzonym”.
Vladimir Levin, za jedno z pierwszych włamań on-line został skazany na 3 lata w więzienia. W 1995 roku „wyczyścił” konta bankowe klientów Citibanku na których było ponad 12 mln $.
Dokonał tego jedynie przy pomocy przeciętnego komputera PC połączonego z internetem (dial-up).
Już niedługo więcej o rosyjskich hackerach…