Internet pod nadzorem
Władze Chin usiłują ograniczyć zakres dostępu do internetu licząc, że w ten sposób będą odgórnie wpływać na kierunek publicznej debaty na temat polityki i gospodarki i nie dopuszczą, by z pomocą internetu doszło do wyłonienia się i umocnienia demokratycznej opozycji.
Władze Chin apelują o czujność nie przed wrogiem klasowym, ale informacją nielegalną lub niezdrową.
Jak napisała agencja Xinhua, Rząd Chin chce, by firmy zapewniające dostęp do internetu zobowiązały się do zapobiegania przedostawaniu się do obiegu informacji zagrażających narodowemu bezpieczeństwu i społecznej harmonii.
Próbom wprowadzenia autocenzury towarzyszy odgórna kontrola władz i presja środowiskowa na niepokornych.
Rządowe filtry zapobiegają temu, by 80 milionów chińskich internautów nie wchodziło na strony zakładane przez opozycjonistów i grupy występujące w obronie praw człowieka takie, jak Amnesty International. Ograniczenia dotyczą też internetowych czatów i blogów. Producentom cyfrowego materiału filmowego i amatorskich wideofilmów nie wolno publikować w internecie.
Obiektem szczególnego zainteresowania są internetowe kawiarnie, które ryzykują utratą licencji, jeśli okaże się, że pozwalają klientom na zbyt wiele. Niektóre kawiarnie kontroluje się nie tylko przy pomocy zdalnych komputerów, lecz dodatkowo filmuje przy użyciu zainstalowanych kamer. Z myślą o osobach pragnących złożyć władzom obywatelski donos na internetowe treści postrzegane jako niezdrowe, lub nielegalne – uruchomiono specjalne internetowe strony.
Posunięcia te nie są w Chinach przyjmowane biernie. W lutym ponad stu intelektualistów zwróciło się do władz o to, by sprecyzowały co rozumieją pod pojęciem „wywrotowych treści” i zaapelowało o uwolnienie internauty Du Daobina, który opublikował krytyczną ocenę polityki władz.
Według analityków amerykańskiego ośrodka badawczego Stratfor, władzom może udać się zniechęcić przypadkowych użytkowników, ale osoby z determinacją znajdą sposób na obejście ograniczeń. Nagonka na nieprawomyślnych internetowych autorów zniechęci do władz ludzi, którzy skorzystali na ostatnich przemianach gospodarczych w Chinach i cieszą się z większego zakresu swobód obywatelskich.
Internet i ręczny hamulec nawet w Chinach nie idą w parze.
Źródło: BBC