Patenty na programy – pomysł na wielki biznes

Czy przyjęty w ubiegłym tygodniu projekt unijnej dyrektywy o patentowaniu pomysłów wykorzystywanych w programach komputerowych zniszczy małe firmy informatyczne?.

Projekt dyrektywy Unii Europejskiej dotyczący „zdolności patentowej wynalazków realizowanych za pomocą komputera” miał chronić interesy firm, które inwestują w rozwój nowych technologii. Pozwala on na patentowanie algorytmów komputerowych, czyli sposobów wykonywania określonej czynności przez program komputerowy. Jeden program składa się z setek, a nawet tysięcy takich algorytmów. Może nim być powszechnie znany format zapisu zdjęć JPG, internetowy koszyk na zakupy czy zwykły internetowy odnośnik. – Na identyczny pomysł może wpaść wiele osób – tłumaczy Łukasz Jachowicz, lider Ruchu Wolnego Oprogramowania. Dotychczas programy komputerowe i algorytmy chronione były prawem autorskim, które zabrania kopiowania ich fragmentów.

Czemu projekt nowej dyrektywy jest kontrowersyjny? Jeśli wejdzie ona w życie, producenci oprogramowania będą musieli wykupywać licencje na określone algorytmy od firm-właścicieli praw patentowych. Problem w tym, że procedura patentowa jest droga i długotrwała. W Unii Europejskiej jej koszt sięga kilkunastu tysięcy euro, nie licząc 38 tys. euro kaucji. Na takie wydatki nie stać większości małych firm informatycznych. – Dyrektywa ułatwia monopolizację rynku i jest wspaniałym narzędziem dla wielkich koncernów, które mogą w ten sposób bronić swojej pozycji. To właśnie one były jedynym środowiskiem lobbującym za projektem – mówi Józef Halbersztadt, członek zarządu organizacji Internet Society Polska (ISOC) i pracownik polskiego Urzędu Patentowego.

Prawo czy bezprawie?

Zdaniem osób związanych z polskim rynkiem informatycznym dyrektywa w obecnym kształcie jest niezgodna z polskim i unijnym prawem oraz podpisaną w 1973 r. konwencją monachijską regulującą zasady przyznawania patentów.

Tymczasem patenty na oprogramowanie i algorytmy są od dłuższego czasu przyznawane przez Europejski Urząd Patentowy (EPO). – EPO udzielił już ok. 30 tys. patentów na pomysły programowe. Nie mają one na razie mocy prawnej, ale dyrektywa w tej formie je sankcjonuje. Nagle może się okazać, że na rynku pojawi się kilkadziesiąt tysięcy patentów, z których większość jest banalna. Firmy mające dużą liczbę patentów będą mogły wykończyć konkurencję – mówi Łukasz Jachowicz. – Problem nie leży w samym patentowaniu kodu, ale w patentowaniu rzeczy banalnych i powierzchownych. Sens ma tylko przyznawanie patentów na pomysły, na których stworzenie poniesiono znaczne nakłady – uważa Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT).

Patentowanie algorytmów niesie też zagrożenie dla ruchu wolnego oprogramowania (open source), którego sztandarowymi produktami są coraz popularniejszy system operacyjny Linux czy pakiet biurowy Open Office. Produkty te są dostępne za darmo. – Dyrektywa może całkowicie zniszczyć rynek open source, zmuszając nas do płacenia licencji za proste algorytmy – mówi Jachowicz. Patentowanie algorytmów wprowadzono już w USA, ale nie odbiło się to na razie na tamtejszym rynku open source.

Jeśli projekt jest niekorzystny dla branży informatycznej, w skład której wchodzą tysiące małych firm, dlaczego w ogóle go zgłoszono? Zdaniem urzędników Unii Europejskiej i organizacji zrzeszających firmy z branży IT tylko patenty chronią prawa firm do programowych innowacji technologicznych. Europa boi się także konkurencji firm amerykańskich, które dysponują patentami na niektóre rozwiązania. Zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy dyrektywy powołują się na strategię lizbońską z 2000 r. zakładającą, że do 2010 r. UE ma stać się najbardziej innowacyjnym regionem świata. – Nie ma żadnej nadziei na realizację strategii lizbońskiej, jeśli politycy nie pobudzą innowacji w Europie, wprowadzając ochronę patentową. To rozsądne i wyważone podejście do patentowania innowacji komputerowych – powiedział Mark MacGann, dyrektor generalny EICTA, organizacji zrzeszającej europejskie firmy z branży elektronicznej i telekomunikacyjnej. W skład EICTA wchodzą wielkie koncerny – takie jak IBM: Sony, Microsoft czy Sun oraz polskie zrzeszenia firm z branży IT (m.in. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji).

Odmienne zdanie ma m.in. autor analizy dotyczącej skutków wprowadzenia patentów prof. Rainier Bakels z Uniwersytetu w Utrechcie. – Wprowadzenie patentów stałoby w sprzeczności ze strategią lizbońską – mówił podczas konferencji w polskim Sejmie w połowie maja.

Unijny parlament kontra Rada Ministrów

Zaproponowany przez Komisję Europejską projekt został we wrześniu 2003 r. znacząco zmieniony przez Parlament Europejski. Eurodeputowani zgłosili kilkadziesiąt poprawek, które w efekcie zabraniały patentowania algorytmów. Ta wersja dyrektywy została odesłana do specjalnej komisji, która miała zaopiniować zmiany. Nad przyjęciem projektu obradowali 17 i 18 maja członkowie Rady Ministrów UE. Tyle że wersja, która trafiła na to posiedzenie, była praktycznie pozbawiona poprawek wprowadzonych przez Parlament Europejski. Polityczna burza z tego powodu rozpętała się jeszcze przed obradami Rady, a po głosowaniu wcale nie ucichła.

W głosowaniu nad projektem wzięła udział także Polska reprezentowana przez ministra Jarosława Pietrasa z Komitetu Integracji Europejskiej. W trakcie posiedzenia do projektu dyrektywy zgłoszono kilka poprawek. Przeciwko dyrektywie wystąpiła tylko Hiszpania, a trzy kraje – Austria, Belgia i Włochy – wstrzymały się od głosu. Polska, dysponująca ośmioma głosami, poparła dyrektywę. Do zablokowania projektu zabrakło dziesięciu głosów (a nie, jak wcześniej informowaliśmy, czterech).

Poparcie przez Polskę dyrektywy wywołało protesty środowisk informatycznych. Przeciwko projektowi opowiedziało się m.in. ISOC i stowarzyszenie Polski Rynek Oprogramowania zrzeszające takie firmy jak ComputerLand czy Macrosoft. Tymczasem wśród zgłoszonych poprawek do dyrektywy znalazła się m.in. zakazująca patentowania oprogramowania i elementów kodu źródłowego programów, które nie „wywołują żadnych technicznych efektów poza normalną współpracą między komputerem lub siecią komputerową”. Zdaniem EICTA oznacza to, że w praktyce dyrektywa zakazuje patentowania algorytmów. – Naniesione poprawki nie są niczym innym niż potwierdzeniem interpretacji Europejskiego Urzędu Patentowego. A ten, korzystając z tej interpretacji, patentuje algorytmy. To czysto propagandowe poprawki. Kod i tak jest chroniony prawem autorskim, więc ich wprowadzenie niczego nie zmienia. Obecna wersja dyrektywy jest gorsza niż pierwotna zaproponowana przez Komisję Europejską – powiedział „Gazecie” Józef Halbersztadt.

Znaczenia tych zmian nie potrafili nam w trzy dni po ich wprowadzeniu zinterpretować prawnicy związani z ISOC i PIIT – Zdzisław Kaleta i Piotr Waglowski. – Dopóki dokładnie nie przeanalizujemy wraz z prawnikami poprawionej dyrektywy, nie będziemy jej komentować – mówi Wacław Iszkowski z PIIT.

Chaos informacyjny wokół dyrektywy trwa. ISOC zarzuca Ministerstwu Nauki i Informatyzacji opracowanie stanowiska sprzecznego z interesem polskiej branży IT. – Rekomendowaliśmy sprzeciw wobec dyrektywy, ale dopuszczaliśmy pewną możliwość kompromisu. Nie jesteśmy mocni w zakresie technologii, więc dyrektywa mogła utrudnić działanie polskiego rynku IT – powiedziano nam nieoficjalnie w ministerstwie. Kolejne głosowanie nad tym kontrowersyjnym projektem odbędzie się jesienią w Parlamencie Europejskim. Prawo głosu także będą mieli wówczas nowo wybrani polscy eurodeputowani.

Mówi Jarosław Pietras, minister Komitetu Integracji Europejskiej

Stanowisko Polski w tej sprawie powstało w Ministerstwie Nauki i Informatyzacji. Zgodnie z instrukcją mieliśmy się przeciwstawić możliwości patentowania oprogramowania. I mieliśmy poprzeć Niemców w ich poprawkach. Niemcy mieli być przeciwko dyrektywie, więc w założeniu mieliśmy się ich trzymać. Tymczasem w trakcie dyskusji zgłoszono poprawkę zabraniającą patentowania programowania, a przedstawiciel Niemiec poparł projekt. W czasie przerwy dzwoniłem do ministra Kleibera, mówiąc o wprowadzonych zmianach.

Gdybym miał instrukcję przeciwstawienia się tej dyrektywie, tobym to zrobił. Uważam, że dobrze się stało, że po przerwie nie zabrałem głosu. Zapytany o zdanie musiałbym zgodnie z instrukcją poprzeć projekt. Wtedy rozpętałaby się jeszcze większa burza polityczna. [choć minister Pietras nie przemawiał, głos naszej delegacji został zaliczony do głosów za dyrektywą – red.]

Stanowisko w sprawie patentowania algorytmów zostało zaakceptowane przez Radę Ministrów już w kwietniu. Pytanie o opinię wysłaliśmy także do polskiego Urzędu Patentowego. W ciągu kilku tygodni nikt nie złożył do niego zastrzeżeń.

Źródło informacji: Gazeta Wyborcza