Tajni agenci sieci
Szacuje się, że w sieci istnieją ponad 2 miliony stron dystrybuujących nielegalne oprogramowanie. Do walki z nimi zatrudniani są komputerowi agenci, którzy mają za zadanie zlokalizowanie takich stron i podjęcie przeciwko nim kroków prawnych.
Mr. X to jeden z wielu agentów, który ma za zadanie oczyścić świat z internetowego piractwa. Tak jak w przypadku pracowników innych służb wywiadowczych tożsamość „agentów sieciowych” musi być również okryta tajemnicą.
Jedną z firm, która zatrudnia takich agentów jest organizacja Business Software Alliance.
Pracujący dla niej Mr. X rozpoczyna dzień od przeglądania emaili i listów, w których znajdują się często donosy na witryny internetowe prowadzące nielegalną działalność. Informacje pochodzą najczęściej od osób prywatnych, firm i administratorów stron internetowych.
Zadaniem agenta jest również samodzielne wyszukiwanie przestępców.
Ponieważ przeglądanie milionów stron „na piechotę” byłoby zbyt czasochłonne, agenci korzystają z pomocy specjalnego programu, który pomaga zlokalizować potencjalnych piratów.
W wielu sytuacjach człowiek okazuje się jednak niezastąpiony. Tak jest np. przy określaniu, czy dany serwis nie zajmuje się chociażby sprzedażą kradzionych artykułów. Wtedy Mr. X musi wykorzystać całe swoje umiejętności, m.in. z dziedziny psychologii. „Pracuję w tym fachu już od 5 lat i wiem jak podejść podejrzanego, jak wzbudzić w nim zaufanie” – mówi X.
Kiedy internetowy pirat zostanie już namierzony sprawa zostaje przekazana odpowiednim władzom. British Software Alliance jest w stałym kontakcie m.in. z FBI czy Hi Tech Crime Unit.
Są trzy główne rodzaje przestępców poszukiwanych przez sieciowych agentów: strony umożliwiające ściąganie z sieci nielegalne oprogramowania, zajmujące się wysyłkową sprzedażą lub aukcjami pirackich produktów i ułatwiające omijanie zabezpieczeń chroniących prawa autorskie.
W zeszłym roku BSA odebrało 57 625 informacji o podejrzanych witrynach internetowych, w ponad 9 000 przypadków skierowało sprawy na drogę prawną.
Źródło: BBC