Ustawa o podpisie elektronicznym nieprawidłowa
Ustawa o podpisie elektronicznym to kolejny dowód na nieprawidłową implementację dyrektyw Wspólnoty Europejskiej. Na razie Polska nie może za to odpowiedzieć przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, niebawem jednak to się zmieni.
Dyrektywy Wspólnoty Europejskiej (WE) nakładają na państwa członkowskie bezwzględny obowiązek osiągnięcia rezultatu. Podobnie jest z dyrektywą 1999/93/WE o wspólnotowych ramach w zakresie podpisów elektronicznych (dalej: dyrektywa), która była podstawą ustawy z 18 września 2001 roku o podpisie elektronicznym (dalej: ustawa). Samo tłumaczenie na język polski tytułu dyrektywy, dostępne jako tłumaczenie zweryfikowane na stronie UKIE nie jest prawidłowe, gdyż dyrektywa nie dotyczy podpisu elektronicznego (tak w wersji UKIE), ale podpisów elektronicznych (tak w autentycznych wersjach językowych pozostałych państw członkowskich Unii Europejskiej). Ma to znaczenie, gdyż dyrektywa przewiduje więcej niż jeden rodzaj podpisu elektronicznego, a jej tłumaczenie powinno być jak najbardziej zgodne z wersjami autentycznymi przyjętymi przez pozostałe państwa członkowskie.
Wymogi formalne to m.in. obowiązek publikacji oraz odesłania w prawie krajowym do prawa wspólnotowego. Precyzyjność, jasność, kompletność i bezpieczeństwo prawne decydują o spełnieniu wymogów materialnych. Niestety, w ustawie ani jedne, ani drugie nie wydają się spełnione, co może prowadzić do rozpoczęcia postępowania z art. 226 traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską (TWE) o naruszenie zobowiązań członkowskich.
Więcej informacji w artykule Trzeba umieć włączać (Rzeczpospolita)