Wirus paraliżuje pracę wielu lotnisk
Pasażerowie wielu lotnisk w USA zostali zmuszeni do stania w długich kolejkach, po tym jak wirus zainfekował komputery odpowiedzialne za obsługę klientów. Cała afera trwała kilka godzin!
Russ Knocke, człowiek odpowiedzialny za bezpieczeństwo tychże komputerów powiedział, iż zainfekowane zostały lotniska w Nowym Jorku, San Francisco, Miami, Los Angeles, Houston, Dallas oraz Laredo.
Lotniska zostały zmuszone do „ręcznej obsługi” pasażerów, przez co wytworzyły się ogromne kolejki. Więcej szczegółów o samym wirusie opinia publiczna pozna wkrótce.
Najgorzej sprawa wyglądała na międzynarodowym lotnisku w Miami, gdzie ponad 2,000 pasażerów nie mogło nigdzie odlecieć. Nie mogli także opuścić lotniska.
Brian Hunt wraz ze swoją żoną przylecieli z Hiszpanii. Na lotnisku spędzili ponad 5 godzin. „Pan, który Nas obsługiwał był bardzo miły, powitał Nas z szerokim uśmiechem na twarzy. Cała ta afera jest nieszczęśliwym wypadkiem, nie ma tu kogo winić” – powiedział Brian.
Oczywiście takiej awarii nie można nazwać nieszczęśliwym wypadkiem. Są przecież odpowiednie organy i specjaliści, którzy zostali powołani i wyszkoleni do tego, aby takich incydentów uniknąć. Teoretyzując, cały atak mógłbyć przecież zaplanowany przez terrorystów – dzięki temu być może mogliby przemycić do samolotów niebezpieczne przedmioty (np. broń).
Z całym atakiem najlepiej poradziło sobie międzynarodowe lotnisko w Los Angeles, gdzie przerwa w działaniu komputerów trwała „tylko” 1,5 godziny.
Źródło: My Way News, IT Observer