Zapadł precedensowy wyrok w sprawie aukcji na Allegro
Wygrana licytacja w internetowym serwisie aukcyjnym Allegro to umowa kupna-sprzedaży, ze wszystkimi konsekwencjami – orzekł Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Północ w precedensowym procesie dotyczącym wirtualnej aukcji samochodu terenowego.
12 grudnia zeszłego roku informowaliśmy, że do sądu trafił precedensowy pozew za aukcję na Allegro.
W lipcu 2006r. Robert P. z Warszawy wystawił na aukcję w Allegro dobrze wyposażonego jeepa. Licytację wygrał Adam S., który zaoferował za auto najwięcej – 23 100 zł. Transakcja nie została jednak sfinalizowana, bo początkowo oferujący mówił, że zapomniał w swej aukcji dodać ceny minimalnej (na poziomie 30-40 tys. zł), a poza tym zepsuł mu się modem i nie mógł tego skorygować przed końcem aukcji.
Adam S. pozwał oferenta do sądu i domagał się wydania mu samochodu. Przed sądem Robert P. oświadczył nieoczekiwanie, że „nie miał, nie ma i nie będzie miał” tego samochodu, a ofertę w Allegro wystawił „sondażowo”, by zorientować się, ile mógłby za niego otrzymać, gdyby taki sprowadził. Na drugiej rozprawie tego rozpoczętego w styczniu procesu sąd wydał wyrok. Uznał, że nie ma potrzeby przesłuchiwania pracownika Allegro w sprawie regulaminu i przebiegu aukcji, bo są to sprawy niesporne: Robert P. wystawił samochód na aukcję, a wygrał ją Adam S., bo zaoferował najwyższą cenę.
„Strony zbyt dużą wagę przywiązują do regulaminu Allegro” – mówił sędzia Marcin Łochowski w uzasadnieniu wyroku. A brzmi on: sąd ustalił, że strony zawarły umowę kupna sprzedaży niebieskiego Jeepa Grand Cherokee z silnikiem o pojemności 4.7 cm sześciennych, z 2000 r. Dodatkowo Robert P. ma zapłacić ponad 3,5 tys. zł kosztów procesu.
Sąd przypomniał, że Kodeks cywilny pozwala na składanie tzw. oświadczeń woli w formie elektronicznej, a także uczestnictwa w aukcjach w taki sposób. Aukcja kończy się przybiciem, czyli jasnym komunikatem o jej zakończeniu. W wersji klasycznej przybicia dokonuje np. sąd, a w Allegro to ten serwis internetowy wysyła komunikat o zakończeniu licytacji udostępniając stronom ich dane.
O ile do zawarcia umowy kupna-sprzedaży nieruchomości jest potrzebny akt notarialny, to w Polsce samochód można kupić nawet na podstawie umowy ustnej – mówił sędzia.
„Dopiero, gdy chce się zarejestrować pojazd, potrzebna jest umowa na piśmie” – dodał.
Odnosząc się do argumentu Roberta P., że nie mógł skontaktować się z Adamem S., bo zepsuł mu się internetowy modem, sędzia Łochowski wskazał, że dziś jest już łatwy dostęp nawet do kafejek internetowych, gdzie można było dokonać zmian w ofercie lub odstąpić od umowy – a takich oświadczeń Robert P. nigdy nie składał.
„Zresztą odstąpienie od umowy potwierdza, że wcześniej została ona zawarta” – dodał sąd.
„Jeśli wyrok się uprawomocni, czekamy na ten samochód” – powiedziała dziennikarzom po wyroku mec. Dorota Gulińska- Aleksiewicz, reprezentująca Adama S.
Pełnomocnik Roberta P. mec. Robert Chylak zastanawiał się, czy składać apelację.
„Przestudiujemy uzasadnienie wyroku” – powiedział. Sam Robert P., który – mocą tego orzeczenia musiałby wejść w posiadanie jeepa, by go oddać Adamowi S. za 23 100 zł, zapowiedział, że przemyśli, czy jednak ma taką możliwość.
„Na pewno w przyszłości będę ostrożniejszy w aukcjach” – dodał.
źródło: PAP / Onet
Zobacz również:
Precedensowy pozew za aukcję na Allegro