Pirat? I co w tym złego?
Pomimo kampanii prowadzonych przez wielkie koncerny medialne, społeczne przyzwolenie dla piractwa nie maleje – pokazuje badanie przeprowadzone przez brytyjskich naukowców.
Dr Jo Bryce z University of Central Lancashire oraz Dr Jason Rutter z University of Manchester postanowili sprawdzić skuteczność organizowanych przez rząd i producentów akcji antypirackich.
Badania, w których wzięło udział 2,4 tys. Brytyjczyków, dały zaskakujący rezultat: ankietowani nie widzą w korzystaniu z „piratów” nic niewłaściwego.
Popularność nielegalnych kopii postrzegają raczej jako nieuniknioną konsekwencję rozwoju nowych technologii.
Brytyjczycy w kinach i prasie trafiają na reklamy, w których podkreślona zostaje ekonomiczna szkodliwość piractwa, padają też argumenty na temat zasilania pieniędzmi zorganizowanych grup przestępczych.
Okazuje się jednak, że większość osób nie kupuje nielegalnych kopii na ulicach od podejrzanych typów, a raczej od znajomych z biura czy szkoły.
Do ankietowanych absolutnie nie trafia też porównywanie pobrania kopii gry z internetu do kradzieży w sklepie.
Młodzież, która posiada ograniczony dostęp do pieniędzy, wpisała już nawet używanie „piratów” we własne strategie gospodarowania oszczędnościami.
„Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze pozwalają im wydawać więcej na telefony komórkowe, wyjścia do kina i jedzenie na mieście” – mówi dr Jo Bryce.