Wyciek emaili Hilary Clinton w sprawie wojny w Iraku
Zaledwie jeden dzień po ujawnieniu wpisów WikiLeaks podało link do 1200 maili dotyczących tematu wojny w Iraku, znajdujących się na prywatnym koncie pocztowym Hilary Clinton. Dyrektor FBI, James Comey, kazał być ostrożnym w oskarżeniach, ponieważ brakuje dowodów, aby konto mailowe zostało zaatakowane przez hakerów.
Na konferencji prasowej Comey skomentował sytuację słowami: „Według naszej oceny, żaden rozsądny prokurator nie będzie rozpatrywać tego przypadku”.
Clinton została powszechnie skrytykowana za to, że korzystała z prywatnego maila do prowadzenia korespondencji Departamentu Stanu. Sama Clinton twierdziła natomiast, że nie używała prywatnego adresu do wysyłania tajnych informacji. Jednakże, od czasu, kiedy Clinton wysłała ok. 30,000 wiadomości, okazało się, że 52 ze 110 zostały przez agencję uznane za odbierane i wysyłane.
Szef Wikileaks, Julian Assange twierdził, że w mailach była niewystarczająca liczba informacji aby móc oskarżyć Clinton. Comey twierdził, że FBI nie znalazło dowodów aby Clinton celowo przekazywała informacje niejawne przez jej prywatne konto pocztowe. Kryterium to było niezbędne do wniesienia oskarżenia.
Biuro „nie znalazło żadnych dowodów, że którykolwiek z e-maili związanych z pracą został usunięty celowo, w celu ich ukrycia”. Comey natomiast twierdził, że „w naszej ocenie sekretarz Clinton, podobnie jak wielu innych użytkowników poczty elektronicznej okresowo usuwała wiadomości, poza tym, zostały one także usunięte po zmianie urządzeń. Pani Clinton nie używała rządowego konta, ani nawet komercyjnego, jak np. Gmail, nie archiwizowała swoich e-maili, a mimo tego, odnaleziono wiadomości, które znajdywały się w systemie od roku 2014, gdzie powstało 30,000 wiadomości wysyłanych do Departamentu Stanu.
Do pani Clinton i jej współpracowników dzwoniono, niestety zrobiono to „wyjątkowo niedbale” jeśli chodzi o „obchodzenie się z bardzo delikatną i poufną informacją”.
Comey zwrócił także uwagę na to, że śledczy nie znaleźli bezpośredniego dowodu na to, że osobiste skrzynki e-mail Sekretarz Clinton, w przeróżnych konfiguracjach, były sukcesywnie hakowane. Comey szybko odkrył, że biorąc pod uwagę charakter sprawy i osób z nią potencjalnie związanych będzie ciężko odnaleźć jakiekolwiek dowody.
Marcel Lehel Lazar, znany lepiej jako rumuński haker Guccifer oświadczył, że w maju nie tylko ujawnił korespondencję i kontakty kandydat na prezydenta Hilary Clinton, ale również włamał się na jej konto email.
Obóz Clinton odmówił roszczeniom hakera stwierdzając, że ocena przeszłości adresu Clinton dokonana przez FBI dała wynik negatywny, jeśli chodzi o infiltrację. Lazar nie miał tego jak udowodnić. Nieupoważnione osoby udostępniły prywatne konta email osób, z którymi Hilary Clinton była w stałym kontakcie za pośrednictwem swojego osobistego konta. Ponieważ jej adres mailowy został odtajniony, ponadto rozpowszechniona została spora ilość korespondencji w czasie, gdy odbywała swoje zagraniczne podróże, możliwe było, że właśnie niepożądane osoby dostęp ów uzyskały.
Trwający spór rzucił niestety cień na kampanię Hilary Clinton. Oczywiście miał na celu wzmocnić wśród wyborców przypuszczenia, iż kandydatka Demokratów jest nierzetelna, a jej zasady są dość „luźne”. Oczywiście Comey twierdził, że mniejsi rangą urzędnicy staliby się przedmiotem sankcji administracyjnych w przypadku podobnych działań.
Tylko w ubiegłym tygodniu były prezydent Bill Clinton wywołał poruszenie przez przypadkowe spotkanie z amerykańskim prokuratorem generalnym Lorettą Lynch. Wkrótce po tym spotkaniu, które można uważać za dyskusję o sprawach osobistych i rodzinnych (nie poruszające zbliżającego się dochodzenia w sprawie byłej Pierwszej Damy) Lynch stwierdziła, że dostosuje się do wszelkich zaleceń poczynionych przez FBI.
Wnioski Comeya zdają się oczyszczać Clinton z zarzutów o popełnieniu przestępstwa związanego ze śmiercią czterech Amerykanów, w tym ambasadora Chrisa Stevensa.
Źródło: scmagazine.com