LexOS – budowanie prawa na zasadach Open Source
Celem tego przedsięwzięcia jest „odrobaczenie” systemu prawnego, czyli identyfikacja błędów i dziur w prawie, a następnie podjęcie próby ich usunięcia poprzez przygotowanie profesjonalnych propozycji zmian w prawie (wraz z odpowiednia dokumentacją) oraz przedstawienie ich politykom w formie projektu obywatelskiego.
Poniżej fragmenty FAQ dostępnego na stronach: http://lexos.org.pl/faq.html
No dobra, ale jakby to miało działać w praktyce?
Chcemy zebrać jak największę grupę ludzi („użytkowników” systemu prawnego), którzy beda tworzyć ustawy, z pomocą „hakerów” (ekspertów). „Użytkownicy” mowią czego oczekują, zaś eksperci prawa, ekonomii, itp. zastanawiają się co z tym zrobić. Następnie wstępna wersja ustawy jest dyskutowana przez wszystkich, którzy mają na to ochotę (wszystko przez internet). Jeśli uda się zebrać wystarczająco wielu ludzi (w Polsce jest podobno 8 mln. intenautów!!!) to będziemy mogli wnieść do Sejmu praktycznie każdy projekt ustawy. Oczywiście to od polityków będzie zależeć, czy ta ustawa wejdzie w zycie, czy nie. Internauci będą tworzyć po prostu pewną siłę nacisku (ale bezpartyjną, niepolityczną) z ktorą rządzący musieliby się liczyć.
Systemy komercyjne też działają nieźle, dlaczego akurat Linux stał się podstawą do tych rozważań?
Linux ma kilka niezaprzeczalnych zalet w porównaniu do systemów komercyjnych i dlatego lepiej się wpisuje w ideę tego przedsięwzięcia: – Wszelkie błędy w systemie są wykrywane i korygowane znacznie szybciej niż w systemach komercyjnych, z czego wynika też większe bezpieczeństwo i stabilność systemu. – Dokładnie wiadomo kto odpowiada za każdą linijkę kodu. – Linux posiada bardzo dobrą i bogatą dokumentację kodu, która – w przypadku systemu prawnego – ułatwiałaby zrozumienie intencji autora i interpretację prawa. – Kod jest opracowywany przez przez najbardziej zainteresowanych, a więc najbardziej kompetentnych ludzi. – Nie chcemy robić żadnej rewolucji, tylko poprawić to co jest. System „współpracy rozproszonej” sprawdza się znacznie lepiej w takich właśnie sytuacjach.
Hakerzy to komuniści i przestępcy, dlaczego o nich piszesz?
Zdaję sobie sprawę z pejoratywnego wydźwięku tego określenia, jednak należy pamiętać, że zostało ono wypaczone. Haker tak naprawdę oznaczał pierwotnie nie przestępcę komputerowego, ale kogoś dysponującego dużą wiedzą o komputerach i systemach. Do dokonywania przestępstw komputerowych potrzebna była spora wiedza i stąd przyjęło się, że włamywacz to haker. Jednak ciągle w środowisku programistów terminu „haker” używa się na określenie specjalisty, dlatego też używam tego słowa w podobnym kontekście.
Jak mam to traktować? Jako ciekawostkę czy jako wstęp do czegoś poważnego?
Mam nadzieję, że jako wstęp do czegoś większego. Z różnych względów zdecydowałem się na upublicznienie bardzo wstępnych zarysów całego pomysłu. Zależy mi na tym, żeby koncepcja była rozwijana i dyskutowana od samego początku przez jak największą grupę ludzi.
Więcej na http://lexos.org.pl
Podziękowania dla Andrzeja Kasperowicza za podesłanie informacji.