Wilfried Hafner, ekspert ds. bezpieczeństwa niemieckiej firmy SecurStar, twierdzi, że za pomocą specjalnie przygotowanych SMSów serwisowych (kody binarne) można zawiesić działanie niemal każdego telefonu komórkowego, przerwać rozmowę lub skopiować dane przechowywanie w pamięci aparatu.
Operatorzy nie odnieśli się dotychczas do tych rewelacji.
Sieci komórkowe mogą używać odpowiednio przygotowanych krótkich wiadomości tekstowych (SMS) do dokonywania zmian w oprogramowaniu telefonów użytkowników, bez ich wiedzy i ingerencji.
Tak zwane SMSy serwisowe (binarne) mogą przeprowadzić zarówno zmiany typowo „kosmetyczne”, jak i dość istotnie wpłynąć na działanie aparatów.
Wilfried Hafner z firmy SecurStar twierdzi, że potrafi w prosty sposób stworzyć kombinację znaków, która wysłana do telefonu skutecznie zakłóci jego funkcjonalność.
Co więcej, może w ten sposób zainstalować w aparacie niebezpieczne aplikacje, takie jak wirusy czy trojany.
Jak zaznacza Hafner cały problem polega na tym, że oprogramowanie zarządzające telefonami nie sprawdza, czy SMSy serwisowe rzeczywiście pochodzą z centrum sieciowego danego operatora oraz czy mają odpowiedni status, pozwalający na dokonywanie zmian.
Tę swoistą „dziurę” systemową Hafner odkrył początkowo jedynie na starym modelu telefonu Siemensa (C45).
Jednak kolejne testy (Nokia E90, Qtek Windows Mobile 2005) pokazały, że wszystkie badane telefony nie sprawdzają autentyczności źródła pochodzenia kodów serwisowych.
Specjalista z SecurStar, wykorzystując lukę, zainstalował w poszczególnych aparatach trojana o nazwie Rexspy.
Ta złośliwa aplikacja pozwala m.in. skopiować wszystkie SMSy przechowywane w skrzynce odbiorczej oraz umożliwia na podsłuchiwanie przez trzecią osobę rozmów telefonicznych (niezauważalnie tworząc połączenie konferencyjne).
Hafner twierdzi dodatkowo, że napisanie bardziej uciążliwego trojana jest kwestią kilku chwil i tym bardziej przestrzega przez niebezpieczeństwem.
Według niektórych operatorów sieci komórkowych nie powinno się przykładać zbyt dużej wagi do luki, wykrytej przez Hafnera.
Podkreślają oni, że problem jest bardziej „medialny” niż rzeczywisty i jedynie przy niesprzyjających okolicznościach może poczynić ewentualne szkody.
Operatorzy nie odpowiadają jednak wprost, jak uchronić telefony komórkowe przez próbą, opisanego przez Hafnera, ataku.
Sam autor odkrycia zachowuje się dość niejednoznacznie.
Napisany przez siebie kod wykorzystał jedynie w kilku posiadanych telefonach, które teoretycznie mógł wcześniej odpowiednio przeprogramować.
Dodatkowo nie chce on upowszechniać zawartości stworzonych SMSów serwisów, ze względu – jak przekonuje – na dobro ogólne (miliardy używanych komórek).
Niefortunnym wydaje się także fakt, że firma SecurStar zajmuje się opracowywaniem aplikacji do kodowania (skramblowania) rozmów w telefonach, opartych na systemie Windows Mobile.
Mają one przeciwdziałać m.in. podsłuchom, więc opublikowanie informacji o możliwości ich dokonywania przez SMSy serwisowe może być tylko chwytem marketingowym.
Pomimo niejasności sprawą zainteresowali się już przedstawiciele Vodafone, Orange czy GSMA (GSM Association).
Istnieją rozbieżności, co do ich opinii odnoszących się bezpośrednio do spostrzeżeń Hafnera, ale w jednym są zgodni.
Wszystkie zainteresowane strony twierdzą, że ewentualne użycie luki w telefonach i próby wykradania wiadomości czy podsłuchiwania będzie niezgodne z prawem i jako takie ścigane przez odpowiednie służby.
Być może to ograniczy zapędy bardziej bojaźliwych użytkowników, chcących dokonać takiego „włamania”.
Autor: Dariusz Niedzielewski
Źródło: gazeta.pl